poniedziałek, 8 lipca 2013

Le Roi est mort, vive le Roi!

Lancia trafiła na złom. A ja zacząłem szukać następcy. Czas trochę gonił bo wbrew pozorom Delta to był normalny "daily driver". Po pierwszych dwóch czy trzech dniach gdy emocje opadły przyszły refleksje. Z jednej strony oczywiście szukamy kolejnej Delty. Z drugiej kusząca zmiana platformy.

Z poprzedniej Delty udało się uratować silnik, zawieszenie, trzy koła, hamulce, układ wydechowy, elektronikę i trochę gratów z wnętrza. Dość logicznym wydawał się zakup kolejnej Delty w której można by to wszystko ponownie zamontować. Większość wymontowanych części była niemal nowa i wcale nie tania - przynajmniej jak na moją kieszeń.

Alternatywą było kupienie innego samochodu i próba pozbycia się posiadanych części. Od strony finansowej akcja "ratujmy co się da"... No i co kupić jako alternatywę? Pójść po bandzie i kupić coś współczesnego i świeżego? Type R? A może Nissan? W stronę niemieckiej motoryzacji mnie nie ciągło.

Szukanie Lancii nic nie dało. Te egzemplarze które akurat były do sprzedania były zbyt drogie lub zbyt zużyte - a najczęściej i jedno i drugie. W dodatku wszystkie stały daleko. Rozpoczęło się szukanie alternatyw. Wiele godzin rozmów które niektórym napewno zaczynały wychodzić bokiem. Mimo to dziękuję wszystkim za cierpliwość. Sidnejowi za to, że chciało mu się słuchać. Andrzejowi za to, że chciało mu się tłumaczyć mi zawiłości motoryzacji spod znaku Hondy. I wielu innym którzy starali się doradzić. Ann nawet pytała co dalej ze stroną - bo skoro nie Lancia to i ten rozdział wypadało by zamknąć...

Jak się okazało to Andrzej wyprorokował przyszłość pisząc mi o końcu "czuję, że i tak skończy się na kolejnym makaronie". Poszukiwania Delty nie dały rezultatu. Ci którzy trochę interesują się tematem wiedzą, że Delta była tylko częścią większej rodziny opartej o płytę podłogową i technikę Fiata Tipo. Zależnie od potrzeb stosowano różne silniki i różne nadwozia. Do rodziny należą: Alfa 145/146/155, Lancia Delta/Dedra, Fiat Tipo/Tempra. Niestety, żaden z wymienionych samochodów nie jest identyczny z Deltą. Niby w 155 Q4 jest ten sam silnik ale równocześnie napęd na cztery koła a samo auto to raczej perełka trudna do znalezienia w dobrym stanie. Wszystkie inne auta o których wspomniałem odpadają - inne silniki, inne rozwiązania.

Mimo to jest jeszcze jedno auto. Wzbudzające raczej skrajne emocje - jedni je uwielbiają, inni nie mogą na niego patrzeć. Fiat Coupe. Sportowy model Fiata wprowadzony do produkcji na początku lat '90. Dlaczego wogóle myślałem o Coupe? Banalny powód. Coupe występowało w kilku wersjach silnikowych, jedną z nich była ta:


Zaczynacie podejrzewać do czego zmierzam? Fiat Coupe 16v Turbo to techniczny bliźniak Lancia Delty HPE HF. Pod maską pracuje ten sam 190 konny turbodoładowany motor. Większość części mechanicznych jest wymienna.
I nagle dziwny zbieg okoliczności. Dosłownie "za miedzą" stoi 16vT. Do tego to najtańszy egzemplarz jaki można znaleźć na jednym za popularnych portali motoryzacyjnych. Telefon, damski głos w słuchawce i jadę oglądać.
Na miejscu czeka na mnie przykry widok. Zaparkowany "pod chmurką" stoi żółty Fiacik. I widać, że stoi od dawna. Zjawia się właścicielka a ja zwyczajem wszystkich kupujących zaczynam szukać dziury w całym. Specjalnie trudno nie jest - 19 lat jakie minęły od czasu gdy auto opuściło fabrykę w 1994 roku pozostawiło swój ślad. Jakby tego było mało auto stoi na kołach od Barchetty. Na obu progach widać korozję. Ktoś próbował robić "zaprawki". Przednie błotniki są zeszpachlowane z progami. Długo by wymieniać. W środku też jest średnio. Właścicielka ma psa którego sierść jest wszędzie. Całe auto chyba nie było sprzątane od lat i to niestety widać. Szyba w drzwiach kierowcy się nie opuszcza. Klimatyzacja nie działa. Letnie opony są tylko dwie i to do wyrzucenia. Hamulce są do wymiany. Rozrząd, płyny, paski, filtry... Silnik leje olejem. Gdzieś z okolic kolektora widać spaliny. Góra pracy. Tak naprawdę do włożenia jest optymistycznie licząc tyle samo ile trzeba wydać na auto. Bardzo optymistycznie licząc... A co na plus? Dość bogate wyposażenie obejmujące skórzaną tapicerkę, elektryczne szyby i lusterka, centralny zamek itd.
No i najważniejsze - żadnego tuningu, pełna seria, dziewiczy egzemplarz. Żadnych eksperymentów poprzednich właścicieli, żadnych prób podnoszenia mocy.
Co teraz? Na szczęście nie mam ze sobą ani grosza. Żegnam się i jadę do domu. Gdy opadają emocje odzywa się zdrowy rozsądek. Dwa dni później dzwonię żeby przekazać, że nie kupię. Trudno się mówi.
Mijają kolejne dwa dni. SMS: jeśli nadal jesteś zainteresowany to autem to cena pójdzie jeszcze w dół. To zmienia wiele. Telefon, przeliczenie gotówki i w niedzielne przedpołudnie wracam do domu żółtym "Baby-Ferrari".
I co teraz? To już nie Lancia...
Jednak to ciągle ten sam TwinCam który napędzał Deltę. Ten sam legendarny silnik który na sprawił, że Delta Integrale wygrała Rajdowe Mistrzostwa Świata 6 razy. 6 razy pod rząd.

RIP HF...

Mówiąc wprost - nie poszło. A raczej poszło źle. Podobno jeden obraz jest wart więcej niż tysiąc słów...

Skończyło się tak jak widać na zdjęciach. Wylot z drogi, później uderzenie lewym progiem w mały mostek i lądowanie na dachu za mostkiem... Niestety, auto już nie do uratowania. Karoseria nadawała się tylko na złom. Mimo tego wiele udało się uratować. Silnik, zawieszenie - w sumie niemal całą mechanikę udało się wykręcić.
W tym miejscu chciałbym podziękować Marcinowi za pomoc w rozbiórce. Tylko dzięki niemu udało się odzyskać aż tyle zanim samochód trafił pod prasę.

RIP HF...